Dwadzieścia lat temu przyleciałam jako nowa i jedyna rezydentka polskiego biura podróży, do Maroka. Samolot wylądował w środku nocy. Zdążyłam jeszcze obejść całe miasto, sprawdzić co i gdzie się znajduje. Następnego dnia rano prowadziłam spotkanie informacyjne dla połowy samolotu, którym przyleciałam. Nikt nie wiedział, że byłam w Maroku pierwszy raz. Kolejnego dnia prowadziłam już wycieczkę. Byłam przygotowana. Książkowa wiedza. Ktoś z grupy pyta. „Widzieliście kozy skaczące po drzewach?” Myślę, szalony. „Czy chcesz, żebym się zatrzymał na zdjęcia, kóz na drzewach?”  Pyta kierowca. Rozdziawiam paszczę i kiwam głową. Odwracam się i widzę stado kóz, skaczące po drzewach arganowych. 

Krok po kroku, każdego dnia, zakochiwałam się bardziej w „Zimnym kraju, gorącego słońca”. Przez pierwsze lata każde zarobione pieniądze pochłaniały niekończące się podróże. Odwiedzałam region po regionie, zabytek po zabytku, jedno dzieło natury za drugim. Przejechałam bezdroża i asfalt. 

W Maroku żyje wielu Europejczyków. Niektórzy zamienili wielkomiejskie życie na spokój gór, oceanu lub pustyni. Prowadzą, często w bardzo oddalonych od cywilizacji miejscach, czarujące hoteliki. Inni przenieśli się do któregoś z Marokańskich miast, najczęściej Agadiru lub Marakeszu, gdzie czas płynie dużo spokojniej niż w Europie. Liczni wybierają Maroko na słoneczny dom na emeryturze. 

Są także ci, którzy wracają tutaj, często i regularnie, po wiele razy. Czasami do ulubionego miasta, hotelu, pensjonatu, a niektórzy do swoich własnych willi i riadów przepełnionych odpoczynkiem, spokojem, magicznym widokiem i delikatnym Orientem. 

Wielcy, znani, sławni, zwyczajnie zakochani w Maroku.

Marrakesz oczami Winstona Churchilla

Czterdziestoparoletni Winston Churchill odkrywa Maroko w 1935 roku. Marrakesz skradł jego serce. Słońce, kolory i zmysłowe krajobrazy poprawiły nastrój w czasie politycznej izolacji w latach trzydziestych. Oddawał się wtedy swoim pasjom, pisaniu i malarstwu. Wracał tutaj regularnie, jeszcze pięć razy. 

5 grudnia 1942. „Sytuacja jest tak napięta, że nie ma możliwości bym wyjechał nawet na jeden dzień” informuje Stalin. Konferencja Aliantów jest jeszcze w planach i w wielkiej tajemnicy. Kod wiadomości: SYMBOL. W końcu, pod koniec grudnia znajduje się idealne miejsce. „Błękit oceanu, biel budynków, czerwona ziemia pokryta zielenią palm i kolorami bugenwilli” opisuje Ian Jacob, wojskowy sekretarz i asystent Churchilla, a późniejszy dyrektor BBC. Generał Eisenhower pragmatycznie dodaje, że hotel Anfa, otoczony willami, na południu Casablanki to idealne strategicznie miejsce. Franklin Delano Roosevelt, Winston Churchill, Charles de Gaulle i Henri Giraud spotykają się tutaj 14 stycznie 1943 r. na dziesięć dni. 

„Pragnął tej podróży. Tak, chciał się spotkać z Churchillem w Afryce, miał dość rozmów przez pośredników i wszystkich dookoła, tłumaczących, że lot samolotem w środku wojny to wielkie ryzyko. Jednak ponad wszystko chciał po prostu pojechać w podróż”. Napisał Harry Hopkins, ówczesny doradca Roosevelta w sprawach dyplomacji. Pierwszy raz w historii, w trakcie wojny, amerykański prezydent wyjechał. 

Roosevelt nie tylko zamówił wcześniej u historyka Samuela Eliota Morisona pracę opisującą kulturę i historię Berberów. W Sylwestra 1942 roku, w Białym Domu, prezydent wznosi toast za Stany Zjednoczone Ameryki, a następnie zaprasza gości do swojej prywatnej sali kinowej na pokaz filmu „Casablanca” z Humphrey Bogart i Ingrid Bergman.

Konferencja w Csablance. Marokańskie rozmowy Aliantów.

Podczas konferencji w Anfie zapadła kluczowa decyzja. Bezwarunkowa kapitulacja państw Osi stała się głównym celem Aliantów w drugiej wojnie światowej. Zapadły kluczowe decyzje co do następnych działań wojennych. Prywatne spotkanie sułtana Mohameda V z Churchillem i Rooseveltem dało podstawy niepodległościowym dążeniom Maroka. 

„Nie możesz przyjechać do Afryki Północnej i nie zobaczyć zachodu słońca w Marrakeszu” Powiedział Churchill Rooseveltowi ostatniego dnia konferencji w Casablance. Przy wieczornym drinku w sercu Marrakeszu, na tarasie willi Taylor, w której się zatrzymali, uznali, że „Marrakesz to najpiękniejsze miejsce na świecie”.

Ten widok stał się jedynym obrazem, namalowanym przez Winstona Churchilla podczas drugiej wojny światowej. Stał się najważniejszym i najbardziej znanym ze wszystkich marokańskich płócien namalowanych przez Polityka. Pierwotnie podarowany Rooseveltowi, w 2021 roku na aukcji w Londynie otrzymał zawrotną kwotę 8 mln euro. 

Ulica Yves Saint Laurent w Marrakeszu

„I tak stałem się czulszy na światło i kolory, dostrzegłem światło na kolorach […], w każdym ulicznym zakątku Marakeszu napotykamy imponującą intensywność, nakładające się obrazy, mężczyzn i kobiety, a całość miesza się ubraniami różowymi, niebieskimi, zielonymi, fioletowymi.” Tłumaczył w nowojorskim wywiadzie Yves Saint Laurent w 1983 roku.

Od 1966 roku Yves Saint Laurent przyjeżdża do Maroka każdego pierwszego grudnia oraz każdego pierwszego czerwca. W swoim marakeskim domu tworzy nowe kolekcje. Tutaj powstają także każdego roku noworoczne pocztówki dla wszystkich przyjaciół. Przez ponad trzydzieści lat pojawia się na nim jedno życzenie, jeden motyw, „LOVE”. 

„Ptaki śpiewały, Atlas Wysoki zasypany śniegiem na horyzoncie, zapach jaśminu, docierający do pokoju. Tego ranka nie zapomnieliśmy, bo zadecydował o naszym przeznaczeniu.” Zwierzył się Pierre Bergé, życiowy towarzysz Yves Saint Laurent. Razem przez część każdego roku mieszkali w Marakeszu, a czasami także w Tangerze. Maroko zauroczyło ich od pierwszego spotkania. W trakcie pierwszej podróży kupili w Marakeszu dom. 

Czternaście lat później, w 1980 roku, dowiadują się, że Ogród Majorelle, który regularnie odwiedzają ma zostać zlikwidowany i zabudowany. Bajkowe kolory, w które przybrał swój ogród Jacque Majorelle oraz dom i atelier francuskiego malarza, który żył w Marakeszu przez czterdzieści lat zawsze były magicznym miejscem. Yves Saint Laurent i Pierre Bergé kupują Ogród Majorelle oraz sąsiadującą z nimi willę. Staje się ich oazą na następne lata. Dawne atelier malarza i sam Ogród Majorelle dzisiaj figurują wśród najliczniej odwiedzanych zabytków Maroka.

Yves Saint Laurent umiera w 2008 roku. Najbliżsi przyjaciele rozrzucają jego prochy w marakeskim ogrodzie kreatora mody.

Koloryt Maroka odbity w rysunkach Yves Saint Laurent

„To był jeden z tych impulsów, „Wskoczmy do Bentleya i pojedźmy do Maroka”. Opowiada Keith Richards w autobiografii.

Historia ucieczki, by ratować przyjaźń i wspólną przyszłość. Plus miłość i rozstanie. Podróż The Rolling Stones do Maroka w 1969 roku. W Londynie wisiał w powietrzu areszt i proces za narkotyki. Mick Jagger, Keith Richards i Brian Jones z dziewczyną. Anitą Pallenberg, która w trakcie podróży związała się na wiele następnych lat z Keithem Richardsem. Odwiedzili wtedy Tanger i Marrakesz. 

The Rolling Stones w Maroku

Bachir pasterz miał pięć lat, gdy Brian Jones przyjechał po raz pierwszy. Nikt tutaj nigdy wcześniej nie widział takiego mężczyzny. „Miał długie, blond włosy, słuchawki i ruszał głową, o tak”, Bachir rytmicznie tańczy głową opowiadając. 

The Rolling Stones w 1971 roku wydało album lokalnego zespołu, odkrytego przez Briana Jonesa w wiosce niedaleko Tangeru, The Master Musicians of Joujouka. Płyta „Brian Jones Presents the Pipes of Pan at Joujouka” przyniosła tak grupie jak i tej berberyjskiej wiosce drogocenną sławę i popularność. 

Można posłuchać tej muzyki, która zauroczyła The Rolling Stones tutaj https://www.youtube.com/watch?v=LwEoDGeNyrE

Rolling Stones są wśród tych, regularnie wracających do Maroka.  

Nie wszyscy zakochani w Maroku zdążyli tutaj wrócić. 

„To były najlepsze i może jedyne wakacje jakie Jimi Hendrix miał”. Opowiada Deering Howe, towarzysz podróży po Maroku i przyjaciel. 

Podczas gdy podróże Jim’ego Morrisona, Paula McCartneya i Roberta Planta w latach sześćdziesiątych są świetnie udokumentowane, pobyt Jimiego Hendrixa w Maroku jest owiany tajemnicą i legendami. W Essaouirze, a szczególnie pobliskiej wiosce Diabat o pięknej plaży każdy ma swoją opowieść. Gdzie spał, co jadł, z kim grał Jimmy Hendrix w tej malowniczej okolicy. Większość nie jest prawdziwa. Jimi przyleciał do Maroka z przyjacielem, Deeringiem Howe. Dołączyli do Stelli Douglas i Colette Mimram. To była pierwsza banda przyjaciół Jimiego, nie związana z przemysłem muzycznym. Jednocześnie pierwsze prawdziwe wakacje Hendrixa. “Jimi spędził dziewięć dni w Południowej Afryce i najprawdopodobniej były to najszczęśliwsze dni jego całego życia.” Czytamy w biografii Charles R. Crossa. 

„Nie róbcie mi wstydu. Powiedziałem Ronaldo, że Maroko to piękny kraj i że ma tutaj wielu fanów. Gdy się pojawia, klaskajcie, zamiast się pchać. Rozmiażdżę każdego, kto będzie się Mu narzucać.” Ostrzega tłum, marokański przyjaciel Ronaldo, bokser, Badr Hari, gdy razem wychodzą z restauracji w Marrakeszu.

Marokańczyków można podzielić na kibiców Real Madryt i Barcelony. Jednak Ronaldo jest uwielbiany przez jednych i drugich. W 2014 roku Ronaldo po raz pierwszy odkrywa Maroko. Przylatuje na mecz do Marrakeszu. Regularnie wraca, w każdej wolnej chwili. Odwiedza przyjaciół, wpada w barwne życie czerwonego miasta, a czasami zabiera matkę, Dolores na wakacje. Ronaldo otworzył w Marrakeszu luksusowy hotel, Pestana CR7.

Zauroczeni reżyserowie. Maroko w znanych filmach. 

„Wróciłbym do Maroka błyskawicą”. Mówi Ridley Scott, pytany, dokąd chciałby jeszcze wrócić.

Stary ksar Ait Benhaddou był tłem licznych filmów. Został wpisany na listę UNESCO wraz z bramą zbudowaną do filmu „Lawrence z Arabii”.  Ridley Scott wykorzystał go dwukrotnie. Najpierw zagrał w „Gladiatorze”. W „Królestwie Niebieskim” pokazała swoje piękno także Essaouira. Oblężenie Jerozolimy zostało nakręcone niedaleko Ouarzazate. Tutaj znajduje się studio filmowe, Atlas Corporation Studio, w którym powstawały tybetańskie sceny z „Kunduna”. Tutaj również BBC nakręciło dokumentalny film „Starożytny Egipt”. 

„Gdzie pracujesz ?” Pytam Hassana. „Gram w filmach.” Hassan dumnie pokazuje zdjęcia z planów wielkich produkcji filmowych. „Amerykanie najlepiej płacą.” Mówi. Wielu mieszkańców okolicy żyje ze statystowania w filmach. 

Filmowe Ait Benhaddou

„W sieci kłamstw” z Russell Crow i Leonardo DiCaprio powstawał w kilu zakątkach Maroka, a między innymi w Rabacie, stolicy. Obydwoje wracali do Maroka, na wakacje, wielokrotnie. 

Martin Scorsese zagościł tutaj na dobre, gdy podczas festiwalu filmowego w Marrakeszu powiedział. „Dobrze być znowu w domu.” „Ostatnie kuszenie Chrystusa” w całości powstawało w Maroku. 

Oprowadzałam grupę po starym mieście Marrakeszu i nie mogłam zrozumieć, dlaczego tyle centralnych uliczek została zabarykadowana. Miasto zamieniło się w Abu Dhabi w czasie kręcenia „Seks w wielkim mieście 2”.

Przyznam się, że widziałam tylko jeden odcinek „Gry o tron”. Za to na żywo. Dotarłam z grupą do kamiennego bastionu w Essaouirze. Był zamknięty na zdjęcia. Poszliśmy na drinka na tarasie na dachu, który przemienił się w kino. 

Maroko wciąga. Uzależnia. Gra na wszystkich naszych zmysłach. 

Przez lata powtarzało się jedno pytanie na wyjazdach, które otganizuję. „Jak to się stało, że zostałaś, że Pani tutaj zamieszkała na stałe?” „Co Cię tak bardzo urzekło?”

Po pierwszym roku leciałam do Europy, niby na miesiąc, a może na stałe. Nie byłam pewna wtedy, w samolocie. „Czego się Pani napije?” Pyta stewardesa. „Poproszę sok pomarańczowy”. Odpowiadam, połykam i zamieram. To nie jest smak prawdziwych pomarańczy. Patrzę na kartonik. Przodująca, polska marka. To po prostu smak soku z kartonika. Odzwyczaiłam się. Wróciłam po miesiącu do Maroka, na zawsze. 

Tak przepodróżowałam lata w Maroku. Cały czas odkrywam nowe i stare, na nowo. 

Nowe, wyasfaltowane drogi prowadzą do coraz większej ilości zagubionych wiosek. Ponad dwa tysiące kilometrów autostrad, pociągi o wielkiej prędkości są w trakcie konstrukcji … A jednak Maroko jest zatrzymane w czasie. Dalej wielu chodzi po wodę do najbliższej studni. Pralka jest luksusem w większości domów. Przyroda króluje. 

Kontrasty, oderwanie od świata. Jednak, gdy chcemy poczuć się jak w słonecznej Europie wystarczy przejść się kilkoma modnymi uliczkami. Natura, nieokiełznana wszędzie, na wyciągnięcie ręki. Wieczne słońce, w tym delikatnie afrykańskim wydaniu. 

W Magic wszyscy jesteśmy zakochani w Maroku.